Dziś wstałam i wyraźnie poczułam, że:
- brak mi pomysłu na nowe rysunki…
- weny do pisania wierszy też nie mam…
- nie mówiąc o pisaniu innych tekstów…
- nawet zdjęć nie chce mi się robić…
Nie wiem, co mnie jeszcze może natchnąć i raczej czarno to widzę…
Bo to chyba oznacza jesienną deprechę… Najwyraźniej mnie znienacka dopadła i będzie trzymać nie wiadomo jak długo…
O czym uprzejmie informuję, by nie fatygować niepotrzebnie tych, którym czasem przychodzi do głowy tu zajrzeć…
Pozdrawiam pogrążona w bezmiarze szarości i beznadziei
Anita